Ten rok wycisnął mnie jak cytrynę, rozciągnął na wszystkie strony i dorzucił kilka „bonusowych” lekcji, o które wcale nie prosiłam, ale których widocznie musiałam się nauczyć.
I jest w tym coś dziwnie przewidywalnego: dzień po dniu pojawia się kolejna sytuacja, która wymaga granicy, jasności, decyzji. Już mnie to nawet nie zaskakuje. Wstaję rano i myślę: ciekawe, co dziś wyskoczy.
To nie jest ton „biedna ja”.To jest ton osoby, która widzi, że każdy kolejny level wymaga konkretu, a ten rok ma obsesję na punkcie tego, żebym była konkretna.
Granice. Decyzje. Porządkowanie relacji. Porządkowanie biznesu. Porządkowanie siebie.
I nagle patrzę na datę i myślę: czy 2025 mógłby się już skończyć i to w trybie pilnym?
A może to tylko ja? Sprawdźmy.